„Nie umrzeć za życia”
Chcemy lub nie, miesiąc listopad ze swoim urokiem spadających liści, z coraz dłuższymi wieczorami, a nade wszystko z uroczystością Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, pomaga nam myśleć o tych, którzy odeszli, za nich się modlić, a także w perspektywie celu ostatecznego analizować, oceniać i planować nasze życie. To błogosławiony miesiąc. Błogosławiony, bo nas wycisza, pomaga w refleksji i zatrzymaniu się nad tym, co najistotniejsze. A tego zatrzymania się jakże bardzo potrzebujemy…. By zobaczyć swoje życie w całej pełni… By odczytać Boże plany wobec nas… By nie zboczyć z drogi zbawienia… By nie umrzeć za życia…
To prawda, że to ostatnie zdanie jest bardzo mocne. Ale czyż wielu z tych, którzy niby to żyją „pełną piersią pseudo wolności”, w ubóstwianiu bogactwa, ciała, zniewoleń i grzechów nie umarło za życia?
„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu” – mawiał św. Augustyn. A może… może właśnie tego potrzebujesz? Aby do swoich marzeń, tęsknot, obaw, starań, relacji z najbliższymi zaprosić Tego, który ma „klucz” do pełni szczęścia i pokoju. Jak mówił św. Jan Paweł II, że życie z Chrystusem to najcudowniejsza przygoda, w jakiej może uczestniczyć człowiek. Wzywał: „Tylko On może nadać nowy i pełny wymiar waszemu życiu. Żyjcie dla Niego”.
A więc WSTAŃ i ŻYJ.